Nasza ostatnia szansa
Od zawsze wiedzieliśmy, że chcemy mieć dzieci. Jeszcze spotykając się jako młoda, zakochana para, marzyliśmy, że będzie chłopiec i dziewczynka (chłopiec pójdzie na sztuki walki, a dziewczynka na taniec), że będzie tak cudownie…
Trzy lata po ślubie postanowiliśmy, że już czas na pierwsze dziecko. Pierwszy rok starań na luzie, bez stresu, bez lekarzy, przecież nikt nie zakłada z góry, że coś może być nie tak, że może być problem. Styczeń 2009, upragnione dwie kreski na teście, nasza radość nie zna granic. Pierwsza wizyta u lekarza, wizyta na której miałam usłyszeć „gratulacje jest pani w ciąży”, a słyszę „brak pulsu, płód obumarły, proszę się zgłosić do szpitala”. Nie da się opisać, co wtedy czułam, moja rozpacz była ogromna, a pobyt w szpitalu to kolejna trauma, bo leżałam na sali z ciężarnymi.