Historie pacjentów

Wzruszające filmy z relacjami naszych pacjentów. Starania o dziecko i nasza klinika leczenia niepłodności we wspomnieniach par.

Uśmiech losu – historia o in vitro
Uśmiech losu – historia o in vitro
Prawdziwa historia o in vitro z cieniem cienia w tle
Prawdziwa historia o in vitro z cieniem cienia w tle
In vitro – wystarczy iskierka nadziei
In vitro – wystarczy iskierka nadziei
In vitro - inna droga do szczęścia
In vitro - inna droga do szczęścia
In vitro – meta długo oczekiwanego szczęścia
In vitro – meta długo oczekiwanego szczęścia
In vitro i pełnia rodzinnego szczęścia
In vitro i pełnia rodzinnego szczęścia
Dwie kreski radości
– historia o in vitro
Dwie kreski radości – historia o in vitro
In vitro
– w walce o marzenia
In vitro – w walce o marzenia
Spotkać swoje szczęście
Spotkać swoje szczęście
Historia o sile wiary i szczęściu
Historia o sile wiary i szczęściu
In vitro
– nic nie powstrzyma miłości
In vitro – nic nie powstrzyma miłości

Zobacz również

Prawdziwe historie o leczeniu niepłodności opisane przez naszych pacjentów.

/images/story-videos/historia-22.jpg

Musi być dobrze

Swoją wiadomość zacznę od wyrażenia wielkiej wdzięczności za spełnienie naszego marzenia w drodze do rodzicielstwa dr Jarosławowi Niemoczyńskiemu (ogromny szacunek za wiedzę, za duże pokłady cierpliwości, przede wszystkim do mnie, za każdy etap leczenia a później prowadzenia ciąży - nie wyobrażaliśmy sobie, aby ktokolwiek inny mógł prowadzić naszą ciąże, ZA WSZYSTKO), całemu zespołowi Pań położonych, anestezjologom, embriologom z Bociana przy Stawki 2a. Działajcie dalej, bo Wasza praca naprawdę ma sens!

/images/story-videos/historia-11.jpg

Nasza ostatnia szansa

Od zawsze wiedzieliśmy, że chcemy mieć dzieci. Jeszcze spotykając się jako młoda, zakochana para, marzyliśmy, że będzie chłopiec i dziewczynka (chłopiec pójdzie na sztuki walki, a dziewczynka na taniec), że będzie tak cudownie… Trzy lata po ślubie postanowiliśmy, że już czas na pierwsze dziecko. Pierwszy rok starań na luzie, bez stresu, bez lekarzy, przecież nikt nie zakłada z góry, że coś może być nie tak, że może być problem. Styczeń 2009, upragnione dwie kreski na teście, nasza radość nie zna granic. Pierwsza wizyta u lekarza, wizyta na której miałam usłyszeć „gratulacje jest pani w ciąży”, a słyszę „brak pulsu, płód obumarły, proszę się zgłosić do szpitala”. Nie da się opisać, co wtedy czułam, moja rozpacz była ogromna, a pobyt w szpitalu to kolejna trauma, bo leżałam na sali z ciężarnymi.

Zobacz więcej