Historie pacjentów

Wzruszające filmy z relacjami naszych pacjentów. Starania o dziecko i nasza klinika leczenia niepłodności we wspomnieniach par.

Uśmiech losu – historia o in vitro
Uśmiech losu – historia o in vitro
Prawdziwa historia o in vitro z cieniem cienia w tle
Prawdziwa historia o in vitro z cieniem cienia w tle
In vitro – wystarczy iskierka nadziei
In vitro – wystarczy iskierka nadziei
In vitro - inna droga do szczęścia
In vitro - inna droga do szczęścia
In vitro – meta długo oczekiwanego szczęścia
In vitro – meta długo oczekiwanego szczęścia
In vitro i pełnia rodzinnego szczęścia
In vitro i pełnia rodzinnego szczęścia
Dwie kreski radości
– historia o in vitro
Dwie kreski radości – historia o in vitro
In vitro
– w walce o marzenia
In vitro – w walce o marzenia
Spotkać swoje szczęście
Spotkać swoje szczęście
Historia o sile wiary i szczęściu
Historia o sile wiary i szczęściu
In vitro
– nic nie powstrzyma miłości
In vitro – nic nie powstrzyma miłości

Zobacz również

Prawdziwe historie o leczeniu niepłodności opisane przez naszych pacjentów.

/images/story-videos/historia-11.jpg

Nasza ostatnia szansa

Od zawsze wiedzieliśmy, że chcemy mieć dzieci. Jeszcze spotykając się jako młoda, zakochana para, marzyliśmy, że będzie chłopiec i dziewczynka (chłopiec pójdzie na sztuki walki, a dziewczynka na taniec), że będzie tak cudownie… Trzy lata po ślubie postanowiliśmy, że już czas na pierwsze dziecko. Pierwszy rok starań na luzie, bez stresu, bez lekarzy, przecież nikt nie zakłada z góry, że coś może być nie tak, że może być problem. Styczeń 2009, upragnione dwie kreski na teście, nasza radość nie zna granic. Pierwsza wizyta u lekarza, wizyta na której miałam usłyszeć „gratulacje jest pani w ciąży”, a słyszę „brak pulsu, płód obumarły, proszę się zgłosić do szpitala”. Nie da się opisać, co wtedy czułam, moja rozpacz była ogromna, a pobyt w szpitalu to kolejna trauma, bo leżałam na sali z ciężarnymi.

/images/story-videos/historia-13.jpg

Nie zwlekajcie

Moja historia starań o dziecko zaczęła się w 2002 r. Dopiero w 2010 przyszła na świat moja córeczka. Te osiem lat czasami chciałabym wymazać z pamięci. Ale gdybym miała przejść przez to wszystko jeszcze raz... przeszłabym. Bardziej niż na mojej historii chciałabym się skupić na kilku radach dla dziewczyn/kobiet, które starają się o ciążę. Dlaczego? Ponieważ mi nikt takich rad nie dał. Ponieważ byłam zostawiona sama sobie i krok po kroku brnęłam przez to wszystko, tracąc po drodze energię, optymizm, radość życia i poczucie własnej wartości. Co więcej - tracąc realny obraz rzeczywistości, ponieważ na jakimś etapie pragnienie urodzenia dziecka stało się obsesją...

/images/story-videos/historia-17.jpg

Miałam sen

Nasza historia zaczęła się w 2015 roku. To było drugie małżeństwo moje i mojego męża. Pobraliśmy się w 2014 roku. Z poprzednich związków już mieliśmy dzieci - ja córkę, a mąż syna. Rok po ślubie zaczęliśmy planować ciążę. Dziecko męża z poprzedniego związku było poczęte za pomocą procedury in vitro, dlatego nie chcieliśmy marnować czasu i zaczęliśmy szukać kliniki, w której mogą nam pomóc. Mój ginekolog polecił klinikę w Polsce (w Białymstoku). Długo się zastanawiałam i podjęłam decyzję zwrócić się do kliniki na Białorusi.

/images/story-videos/historia-12.jpg

Długie lata walki

Przyszedł czas na to, abym i ja podzieliła się swoją nieprostą historią, jaka wydarzyła się w czasie walki o upragnione szczęście. Dziś mija 7 lat od dnia, w którym poznałam mojego męża. U naszej córeczki właśnie pojawił się pierwszy ząbek, a nasz synek sam przekręcił się z plecków na  brzuszek. 6 lat temu wzięliśmy ślub, a że byliśmy już po trzydziestce od razu też zaczęliśmy starać się o maleństwo. Dość szybko test pokazał mi 2 kreseczki i radości nie było końca. Jednak szczęściarzami mogliśmy nazywać się jedynie przez tydzień.

/images/story-videos/historia-10.jpg

Nasze szczęście

Nasza historia zaczęła się w lipcu 2010 roku, kiedy pomyśleliśmy o powiększeniu rodziny. Nie martwiło nas jednak, kiedy po pół roku nie zachodziłam w ciążę, próbowaliśmy dalej. Jednak gdy minął rok starań, a ja dalej nie widziałam drugiej kreski na teście, zaczęłam się niepokoić. Pojechałam więc do lekarza, który stwierdził, że wszystko jest w porządku, kazał trochę wyluzować, nie skupiać się tylko na ciąży, a wtedy na pewno się uda. Ale się nie udawało.

/images/story-videos/historia.jpg

Spełnione marzenie

Nasza historia zaczęła się jak każda inna... Dwoje zakochanych w sobie ludzi, którym do szczęścia brakuje tylko jednego - malutkiego skarbu. Starania o dziecko zaczęliśmy jeszcze przed ślubem, jednak z miesiąca na miesiąc, gdzie zamiast dwóch kresek na teście przychodziła jak zwykle punktualnie miesiączka, nasze chęci opadały. Pierwszy ginekolog, do którego trafiliśmy, zrobił podstawowe badania hormonów, kontrolę owulacji oraz badanie nasienia męża. Później przyszedł czas na drożność jajowodów. Oczywiście wszystkie wyniki bardzo dobre.

/images/story-videos/historia-1.jpg

Nie mogliśmy uwierzyć

Staraliśmy się o dziecko około półtora roku. Na początku myśleliśmy, że może to trochę potrwa. Lekarz mówił nam, że trzeba poczekać około pół roku. Pół roku minęło, a nam dalej się nie udawało. W końcu zaczęłam drążyć temat, bo chorowałam kiedyś na endometriozę i pomyślałam, że to może być przyczyna naszych niepowodzeń. Zaczęłam jeździć do lekarza z pobliskiej okolicy, który zaczął monitorować mój cykl. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Byłam załamana, bo dalsze starania nie przynosiły efektu, dostałam jakieś tabletki na lepsze jajeczkowanie i dalej nic.

Zobacz więcej